SzukajSzukaj
dołącz do nasFacebookGoogleLinkedinTwitter

Monika Olejnik pozwie autorów „Resortowych dzieci”. „To dziennikarska prostytucja”

- Autorów tej książki nie nazywam dziennikarzami. To żałośni frustraci robiący biznes na kłamstwach - mówi Monika Olejnik o autorach „Resortowych dzieci” i zapowiada pozwanie ich do sądu.

Dziennikarka Radia ZET i TVN24 Monika Olejnik nie tylko została opisana w „Resortowych dzieciach”, lecz również znalazła się na okładce książki - razem z Adamem Michnikiem, Zygmuntem Solorzem-Żakiem, Jackiem Żakowskim, Tomaszem Lisem, Janiną Paradowską, Jerzym Baczyńskim i Robertem Kwiatkowskim. W książce - autorstwa Doroty Kani, Macieja Marosza i Jerzego Targalskiego (dziennikarzy „Gazety Polskiej” i „Gazety Polskiej Codziennie”) - przedstawiono związki Olejnik i jej ojca ze służbami PRL-owskimi.

Zdaniem dziennikarki publikacja zawiera dużo nieprawdziwych informacji na jej temat. - Kania nie może się zdecydować, czy mój ojciec był pułkownikiem czy majorem. W co drugim zdaniu albo go degraduje, albo mu daje stopień wyżej. Wyjaśniam: ojciec był majorem, nie pułkownikiem - stwierdza Olejnik w rozmowie z „Newsweekiem Polska”. - Gdyby był perłą PRL-owskiego wywiadu, takim świetnym esbekiem, jakiego robią z niego pseudo-prawicowi dziennikarze, to chyba dorobiłby się czegoś więcej, niż tylko stopnia majora - zaznacza. Dodaje, że jej ojciec - wbrew informacjom podanym w „Resortowych dzieciach” - nie zajmował się inwigilacją działaczy opozycji, tylko pracował w wydziale kryminalnym, a później ochraniał ambasady.

- Nigdy nie byłam w żadnej organizacji partyjnej - ani w PZPR, ani w ZSMP - a na okładce książki Doroty Kani i jej towarzyszy jestem w czerwonym krawacie. A ja tylko raz w życiu miałam na szyi czerwony krawat! - podkreśla dziennikarka, dodając, że w takim stroju pojawiła się na jednym z pierwszych jubileuszy „Gazety Wyborczej”, na którym Adam Michnik przebrał się za Fidela Castro.

Monika Olejnik prostuje też zawarte w książce informacje o jej częstych wyjazdach zagranicznych w latach 70. i 80., możliwych rzekomo dzięki koneksjom jej ojca. Tłumaczy, że np. do Finlandii pojechała na zaproszenie tamtejszej rozgłośni radiowej, a na Maltę - żeby przygotować reportaż. - Wszystko, co mam, zawdzięczam sobie, tylko sobie, swojej ambicji oraz ciężkiej pracy - podkreśla, opisując, jak na początku lat 80. udało jej się umówić na spotkanie z wicedyrektorem Trójki i zdobyć pracę w tej rozgłośni.

Dziennikarka nie zgadza się również z tym, jak ogólnie bohaterów „Resortowych dzieci” opisała Dorota Kania, stwierdzając w rozmowie z Wirtualnemedia.pl, że „w ich domach nie śpiewano kolęd, nie obchodzono świąt religijnych, a jedynymi czczonymi rocznicami była rewolucja październikowa czy podpisanie manifestu PKWN” (przeczytaj całą wypowiedź). Olejnik podkreśla, że była bierzmowana oraz chodziła do kościoła i na religię (do czego zmuszała ją mocno wierząca matka) w czasach, gdy duchownych uznawano za wrogów państwa. - Ale najgorsze jest to, że ludzie, którzy czytają tę książkę, myślą, że my się pławiliśmy w bogactwie. Kolejne kłamstwo! Moi rodzice do dziś mieszkają w zwykłym bloku - dodaje.

Według Olejnik całą książkę można określić mianem „dziennikarskiej prostytucji”. - Autorów tej książki nie nazywam dziennikarzami. To żałośni frustraci robiący biznes na kłamstwach - podkreśla.

>>> W „Resortowych dzieciach” brakuje prawicowych dziennikarzy. Dorota Kania: kryterium było inne

Dziennikarka zapowiada, że złoży pozew przeciwko autorom „Resortowych dzieci”. - Kilka razy w sądzie już wygrałam. Teraz jestem w trakcie kolejnych sporów. Dlatego ten czeka w kolejce - opisuje.

Przypomnijmy, że na taki ruch zdecydował się już Jacek Żakowski z „Polityki”, który domaga się usunięcia jego fotografii z okładki, przeprosin i rekompensaty pieniężnej. Sąd na razie w ramach zabezpieczenia powództwa nakazał zasłonięcie zdjęcia Żakowskiego, które nie jest już widoczne w egzemplarzach książki z dodruku (więcej na ten temat).

Pozew przeciw autorom „Resortowych dzieci” szykuje też inny dziennikarz „Polityki” Piotr Pytlakowski, który zamierza domagać się sprostowania informacji o jego ojcu i przeprosin.

>>> Jerzy Baczyński o „Resortowych dzieciach”: przekroczono granice łajdactwa, będzie więcej pozwów

Z kolei Monika Olejnik na łamach „Newsweeka” zauważa, że nie pierwszy raz jest obiektem niewybrednych ataków ze strony mediów prawicowych. - Przeczytałam na portalu prawicowym, że grupa współczesnych donosicieli dogrzebała się do moich dokumentów rozwodowych z czasów studiów - opisuje. - Towarzysz Gomułka doceniał takie zachowania. To się nadaje do Trybunału w Strasburgu. Kto im dał moje papiery rozwodowe? To jest skandal - irytuje się dziennikarka.

Jednocześnie Olejnik wytyka niektórym prawicowym dziennikarzom hipokryzję. - Najbardziej skorzystał na Smoleńsku Tomasz Sakiewicz, przecież „Gazeta Polska” była już taka cienka, a teraz dobrze się sprzedaje - ocenia. - Redaktor Sakiewicz zapomina, jak to przychodził do tej strasznej Trójki na początku lat 90., by komentować wydarzenia polityczne. Jego koledzy z gazety zapominają, jak prosili mnie, żebym ich cytowała - stwierdza dziennikarka.

Według Moniki Olejnik autorzy „Resortowych dzieci” kierowali się zazdrością wobec niej i innych czołowych dziennikarzy, z których poglądami się nie zgadzają. Stąd w książce tak małostkowe zarzuty, że np. Olejnik w latach była duszą towarzystwa wśród reporterów sejmowych, a w 1991 roku razem z Tomaszem Lisem wzięła udział w defiladzie z okazji 3 maja.

Dołącz do dyskusji: Monika Olejnik pozwie autorów „Resortowych dzieci”. „To dziennikarska prostytucja”

49 komentarze
Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników portalu. Wirtualnemedia.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii. Jeżeli którykolwiekz postów na forum łamie dobre obyczaje, zawiadom nas o tym redakcja@wirtualnemedia.pl
User
Zbee
"Resortowe dzieci" są bardzo urażone. Padły słowa, że to nagonka jak w 68 roku. Zatem pytanie: do jakiej chronionej mniejszości oni należą - seksualnej, wyznaniowej, narodowej? A może to żadna mniejszość - tylko po prostu mafia?
odpowiedź
User
plusk
Schizofrenia prawicy. Targalski - niegdyś komunista i syn komunisty oraz Kanialia - córka komunistki wytykają innym dziennikarzom związki z komunizmem.
odpowiedź
User
annamarina
Co to jest ta Kania? widać, ze to zadziora, frustratka, jak cała banda tych republikańskich z Targalem na czele - tam zionie sie taka nienawiścią i frustracja, że hej. No cóz, nie wyszło - to sie dokleja łatkie niezalezności i udaje dziennikarzy, żąlll.. Pani Moniki - powodzenia!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
odpowiedź