SzukajSzukaj
dołącz do nasFacebookGoogleLinkedinTwitter

Rozwój mediów służy demokracji

Rozwój nowych technologii medialnych radykalnie zmienia współczesną demokrację.

Rozwój nowych technologii medialnych radykalnie zmienia współczesną demokrację.
Poważnym przeobrażeniom podlega sposób komunikowania się władzy i innych podmiotów ze społeczeństwem.
 

We wszystkich systemach medialnych środki masowego przekazu występują w dwóch rolach. Po pierwsze są pośrednikami pomiędzy władzą i innymi podmiotami społecznymi i rynkowymi a społeczeństwem. Stają się w ten sposób najsilniejszym i najbardziej skutecznym kanałem komunikacji. Po drugie media są także aktorami komunikacji politycznej poprzez własne zaangażowanie i aktywność na tym polu. Rozwój nowych technologii prowadzący – jak konstatuje Lawrence Grossman – do powstawania republiki elektronicznej stwarza nowe możliwości jakościowe w wypełnianiu przez media w szczególności pierwszej funkcji. Audycje interaktywne, internetyzacja, cyfryzacja mediów, nieustannie prowadzone i prezentowane na bieżąco badania opinii publicznej, a za moment wykorzystanie efektów konwergencji mediów doprowadzi do sytuacji, w której obywatel ponownie otrzyma możliwość bezpośredniego uczestniczenia w procesie rządzenia, a więc podejmowania decyzji na szczeblu lokalnym, regionalnym, a być może nawet ogólnopaństwowym. Dzięki takim zjawiskom zmianom podlegać będą systemy polityczne i ustroje państw. Na nowo zdefiniowana będzie musiała zostać demokracja w jej wymiarze elektronicznym. Tak jak niegdyś  mieszkaniec Grecji wychodził na agorę, by debatować o losach swojego państwa, tak dzisiaj obywatel zasiądzie przed elektroniczną skrzynką, by podejmować decyzję o budowie nowej szkoły w jego mieście, hali koncertowo-sportowej lub krajowej autostrady. Elektroniczne głosowania są już przecież faktem. Oczywiście aktualne jest pytanie, czy stwarza to większe szanse, czy może zagrożenia. W tym drugim punkcie widzenia zwraca się przede wszystkim uwagę na zjawisko indywidualizacji i atomizacji społeczeństwa, a wskutek tego odchodzenia od obywatelskiego zaangażowania na rzecz obcowania samemu z sobą i techniką umożliwiającą kontakt z całym światem bez wychodzenia z domu i bez najmniejszego wysiłku.

Wydaje się jednak, że szanse na przeciwny scenariusz – pozytywny – są ogromne i w dużej mierze zależą od samych mediów. Rozwój mediów spowodować może silne upodmiotowienie społeczeństwa, które wskutek swojej masowości zatraca świadomość bycia podmiotem zjawisk politycznych i społecznych, często o charakterze cywilizacyjnym. Mądre wykorzystanie techniki w połączeniu z mądrością ludzi może przynieść w tym zakresie dobre owoce służące obywatelskiej aktywności i demokracji w jej najbardziej klasycznym rozumieniu.

Funckja mediów

Poza samą techniką wymaga to również silnego skupienia się na zasadniczej funkcji mediów, czyli pośrednictwie w przekazywaniu obywatelowi informacji i wiedzy o świecie. Nie oznacza to oczywiście odejścia od roli aktora procesów politycznych, specyficznej edukacji obywatela, bo skomplikowane procesy zachodzące na świecie, ich ilość, wymagały będą realizacji tej misji być może w jeszcze mocniejszym i bardziej merytorycznym kierunku.  Procesy technologiczne, umożliwiające „żywy” kontakt widza, słuchacza, obserwatora z wydarzeniami społeczno-politycznymi wymuszają ich pogłębianie. Obserwujemy to każdego dnia. Od momentu wejścia na rynek TVN 24 przekaz na żywo stał się powszechnym elementem życia politycznego w Polsce.

Olbrzymie zainteresowanie widzów i słuchaczy bezpośrednimi transmisjami zdynamizowało konkurencję i jakościowy rozwój dziennikarstwa. Bezpośrednio wpływa to również na uczciwość i rzetelność przekazu, bo widz i słuchacz mają szansę zapoznania się z coraz większą ilością całościowych projektów społeczno-politycznych (przemówień, konferencji, seminariów, debat, etc.) i z całym ich kontekstem, a nie wyłącznie z fragmentarycznym skrótem prezentowanym w serwisach. Punktem granicznym w polskim systemie medialnym były obrady sejmowej komisji śledczej badającej tzw. aferę „Rywingate”. Transmitowane na żywo wzbudzały masowe zainteresowanie i powodowały, że głos opinii publicznej stawał się silniejszy. Przypomnijmy, to opinia publiczna wymusiła długo oczekiwane zmiany we władzach TVP, której prezes był jednym z „bohaterów” prac komisji, a także zmianę w pracach nad ustawą medialną, wymianę członków KRRiT, a w konsekwencji zmianę mentalności myślenia dziennikarzy, urzędników, polityków.

Mediatyzacja życia publicznego

Istnieje też inny aspekt rozwoju nowych technologii i coraz większych możliwości wzajemnego komunikowania się władzy ze społeczeństwem. Jest nią mianowicie mediatyzacja życia publicznego. Wszystkie trzy dotychczasowe władze – wykonawcza, ustawodawcza i sądownicza – przebywają pod ciągłą obserwacją dziennikarzy, a za ich pośrednictwem również opinii publicznej. Media determinują w dużej mierze agendę władzy i instytucji publicznych, które realizując obowiązki informacyjne i chcąc skutecznie dotrzeć z komunikatem do jak największej ilość obywateli dopasowują się do mediów (rzecz jasna w szerszym wymiarze jest to wzajemne dopasowywanie się). Politycy, chcąc istnieć i odnosić sukcesy, nabyć muszą specyficznych umiejętności „medialnych”. Wymusza to często zmianę stylu uprawiania polityki i języka debaty publicznej. Nie bez powodu  „The Guardian” stwierdza, że wystąpienia T. Blaira bardziej przypominają muzykę niż retorykę. Mają przede wszystkim spowodować pozytywne emocje. Może to przykład nieco przesadzony, ale zawierają się w nim elementy prawdy. Kilka lat temu polityk przemawiał do grupy trzech tysięcy osób zebranych na kongresie oraz do grupy dziennikarzy, wyrywkowo informujących opinię publiczną o szczegółach wystąpienia. Dzisiaj wie, że dzięki transmisjom radiowym, internetowym i telewizyjnym przemawia bezpośrednio do milionów ludzi. Polityczne wystąpienia pod względem estetycznym przypominają show porównywalne do nowoczesnych koncertów. Najbardziej spektakularnym dowodem są ogromne, transmitowane przez kilka dni i relacjonowane przez wszystkie stacje w kraju, przedwyborcze konwencje partyjne w Stanach  Zjednoczonych, o których mówi się, że są świętem amerykańskiej demokracji. Współczesny polityk wie również, że wszystko co mówi będzie zarejestrowane i w odpowiednim momencie przypomniane. Opinia publiczna niezadowolona z władzy lub funkcjonowania niektórych jej instytucji dokonać może jej szybszej, niż wskazywałby na to kalendarz wyborczy, zmiany. Dzięki mediom rządzący są dla obywateli niemalże na wyciągnięcie pilota telewizyjnego. Źle pojęta radykalna mediatyzacja może rodzić też łatwo wyczuwalne zagrożenia, ale to na dyskusję w zupełnie innym temacie. Pomimo zagrożeń, suma sumarum, efekty zmian wydają się zachęcające. Opinia publiczna staje się realnym podmiotem rządzenia i bardziej świadoma złożoności otaczającej ją rzeczywistości a władza bardziej odpowiedzialna.

Transmisje internetowe, telewizyjne i radiowe są oczywiście wyłącznie początkiem zachodzących przemian technologicznych i ustrojowych. Wskutek postępującego procesu cyfryzacji i konwergencji mediów społeczeństwo otrzyma większe możliwości wpływania na władzę i w pewien sposób samo stanie się – być może nie tylko symboliczną - czwartą władzą, aktywnie uczestniczącą w procesach podejmowania decyzji. Już dzisiaj widać, że historia zatacza koło. 

Konrad Ciesiołkiewicz – jest podsekretarzem stanu w kancelarii premiera, rzecznikiem prasowym rządu

Dołącz do dyskusji: Rozwój mediów służy demokracji

0 komentarze
Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników portalu. Wirtualnemedia.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii. Jeżeli którykolwiekz postów na forum łamie dobre obyczaje, zawiadom nas o tym redakcja@wirtualnemedia.pl